Jakiś czas temu zrozumiałam, że nasze życie, w dużej mierze, jest efektem podejmowanych przez nas decyzji. Nie na wszystko mamy bezpośredni wpływ, jednak to jak zareagujemy na to co nas spotyka i jakie działania podejmiemy ( lub czy nie podejmiemy ich wcale) w dużej mierze zależy już od nas samych. Wyboru dokonujemy od momentu porannego przebudzenia, kiedy to z wdzięcznością bierzemy głęboki oddech lub też ze zniechęceniem naciągamy kołdrę na głowę, marząc o pozostaniu w pościeli jak najdłużej.
Podobieństwo można zauważyć także w budowaniu relacji międzyludzkich. Tu również nastawienie odgrywa kluczową rolę. Jeśli szczerze nam na kimś zależy ( dziecko, mąż, partner w biznesie) wytrwale będziemy szukać porozumienia, skupiając się nie na tym co nas dzieli, ale na tym co łączy. Zawsze też będziemy brać pod uwagę dobro drugiej strony, pamiętając, że zarówno w miłości, przyjaźni oraz uczciwym biznesie, nie ma miejsca na egoizm. Jeśli nie dostrzeżemy w drugim człowieku CZŁOWIEKA, nie ma mowy o trwałej więzi opartej na szacunku i zaufaniu.
Osobiście w relacjach z ludźmi kieruję się kilkoma zasadami. Po pierwsze " kochaj bliźniego jak siebie samego" czyli innymi słowy "traktuj innych tak jak sama chciałbyś być traktowana". Po drugie "nigdy się nie poddawaj" ,a więc walcz do końca o to co dla ciebie ważne, tak by nie móc sobie zarzucić, że mogłaś zrobić więcej niż zrobiłaś. Po trzecie " bądź prawdziwa a nie grzeczna" a więc zawsze postępuj w zgodzie ze sobą i ostatnie : " powierz to co trudne Bogu" bo szczerze wierzę, że jeśli tylko Mu na to pozwolę, On podsunie rozwiązania, na które sama nigdy bym nie wpadła.
Posiadanie tych zasad bardzo pomaga mi w codziennym życiu. Co nie oznacza, że wszystkie moje relacje z ludźmi są takie jak bym chciała. Te trudne, z którymi sama sobie nie radzę, właśnie oddaję Sile Wyższej. Modlę się o cierpliwość i dostaję ją. A za jakiś czas, przychodzi moment w którym zaczynam widzieć to czego nie widziałam , rozumieć to czego nie rozumiałam wcześniej. W końcu jesteśmy tylko ludźmi i mamy prawo się mylić... Nie zmienia to jednak faktu, że każdy z nas musi wziąć odpowiedzialność za swoje wybory, zarówno te bardziej jak i mniej trafione, pamiętając że wszystko ma swoje konsekwencje.
Kiedy w relacjach z drugą osobą coś zgrzyta i coraz trudniej dojść nam do porozumienia, warto zdobyć się na odwagę i po prostu szczerze porozmawiać. Nie ma bowiem nic gorszego od życia w kłamstwie. Często okazuje się, że nasze widzenie rzeczywistości odbiega od tego jak widzi ją druga osoba. Dlatego warto przedstawić swój punkt widzenia, powiedzieć o swoich uczuciach i wyjaśnić to co niejasne bo taka rozmowa może wnieść wiele dobrego. Rezygnacja to dla mnie ostateczność...kiedy wiem, że zrobiłam już wszystko.
.
czwartek, 24 lipca 2014
niedziela, 13 lipca 2014
Refleksyjnie o mundialu
Nie planowałam tego wpisu. Jest on totalnym, spontanicznym odruchem bo dziś, jak większość ludzi na świecie, przez kilka godzin ,sercem i duchem byłam na stadionie Maracana w Rio de Janeiro. Piękny był to wieczór bo pełen emocji i refleksji. Kibicowałam zespołowi, który nie wygrał, ale w moim odczuciu i tak jest mistrzem, a już na pewno jest nim dla mojego starszego syna. Jestem pełna podziwu dla klasy jaką pokazała Argentyna.
Podziwiam profesjonalizm ,autentyczność, waleczność ,a przy tym wielką skromność tych piłkarzy. W życiu nie zawsze się wygrywa. Nie zawsze można stać na podium, nawet jeśli tak jak Argentyna, daje się z siebie 100 %. Dziś z wielką uwagą przyglądałam się temu co działo się zaraz po meczu i stwierdzam, że wielką sztuką jest wygrać, ale jeszcze większą przegrać z godnością. Argentyńczycy udowodnili swoją wielkość, zarówno na murawie jak i na trybunach.
Refleksji związanych z mundialem miałam wiele, bo to nie jedyny mecz który oglądałam podczas tych mistrzostw. To, że w życiu wszystko jest możliwe i trening czyni mistrza, udowodnili Niemcy, wygrywając z Brazylią w tak zaskakującym tempie i w tak perfekcyjny sposób.Sami gospodarze pokazali zaś całemu światu, że dobra sława i tytuły nie są tym co dostajemy na zawsze. Niewątpliwie dla całej Brazylii była to wielka lekcja pokory. Podobnie było z Hiszpanią, która jako zwycięzca poprzednich mistrzostw ,była jednym z faworytów w walce o puchar,a tym razem bardzo szybko pożegnała się z mundialem.
Jest jeszcze coś co odkąd pamiętam, chwyta mnie za serce... To świadectwo wiary piłkarzy, którzy niejednokrotnie wznoszą swoje oczy ku niebu lub robią znak krzyża. Dumna jestem z tych wszystkich , którzy przy swojej ludzkiej wielkości,za którą stoi ciężka praca i ich osiągnięcia, nie zapominają, że jest Ktoś ważniejszy i większy od nich...
Piękna była ta dzisiejsza rywalizacja, a jeszcze piękniejszy widok, który w trakcie meczu, kilkakrotnie pokazał się na ekranie.To osławiona figura Chrystusa Odkupiciela na tle zachodzącego słońca. Cóż za niesamowita symbolika...
Z pewnością to nie ostatnie moje refleksje pod wpływem wydarzeń sportowych i jeszcze nie raz będę się do sportu odwoływać. W końcu trochę mam z nim wspólnego ;)Tymczasem pora spać, bo jutro jest nowy dzień, a bez snu funkcjonować będzie ciężko. Spokojnej nocy :)
Podziwiam profesjonalizm ,autentyczność, waleczność ,a przy tym wielką skromność tych piłkarzy. W życiu nie zawsze się wygrywa. Nie zawsze można stać na podium, nawet jeśli tak jak Argentyna, daje się z siebie 100 %. Dziś z wielką uwagą przyglądałam się temu co działo się zaraz po meczu i stwierdzam, że wielką sztuką jest wygrać, ale jeszcze większą przegrać z godnością. Argentyńczycy udowodnili swoją wielkość, zarówno na murawie jak i na trybunach.
Refleksji związanych z mundialem miałam wiele, bo to nie jedyny mecz który oglądałam podczas tych mistrzostw. To, że w życiu wszystko jest możliwe i trening czyni mistrza, udowodnili Niemcy, wygrywając z Brazylią w tak zaskakującym tempie i w tak perfekcyjny sposób.Sami gospodarze pokazali zaś całemu światu, że dobra sława i tytuły nie są tym co dostajemy na zawsze. Niewątpliwie dla całej Brazylii była to wielka lekcja pokory. Podobnie było z Hiszpanią, która jako zwycięzca poprzednich mistrzostw ,była jednym z faworytów w walce o puchar,a tym razem bardzo szybko pożegnała się z mundialem.
Jest jeszcze coś co odkąd pamiętam, chwyta mnie za serce... To świadectwo wiary piłkarzy, którzy niejednokrotnie wznoszą swoje oczy ku niebu lub robią znak krzyża. Dumna jestem z tych wszystkich , którzy przy swojej ludzkiej wielkości,za którą stoi ciężka praca i ich osiągnięcia, nie zapominają, że jest Ktoś ważniejszy i większy od nich...
Piękna była ta dzisiejsza rywalizacja, a jeszcze piękniejszy widok, który w trakcie meczu, kilkakrotnie pokazał się na ekranie.To osławiona figura Chrystusa Odkupiciela na tle zachodzącego słońca. Cóż za niesamowita symbolika...
Z pewnością to nie ostatnie moje refleksje pod wpływem wydarzeń sportowych i jeszcze nie raz będę się do sportu odwoływać. W końcu trochę mam z nim wspólnego ;)Tymczasem pora spać, bo jutro jest nowy dzień, a bez snu funkcjonować będzie ciężko. Spokojnej nocy :)
środa, 9 lipca 2014
Być jak bambus...
Nie odkryję Ameryki jeśli powiem, że w dzisiejszych czasach człowiek pragnie już nie tylko MIEĆ, ale chce MIEĆ SZYBKO i DUŻO. Dotyczy to przeróżnych życiowych zamierzeń, zarówno związanych z biznesem , sportem, urodą czy nauką . Pieniądze, wyniki, piękne ciało, wiedza... Najlepiej gdyby dało się szybko i dużo ZAROBIĆ, szybko i dużo OSIĄGNĄĆ, SCHUDNĄĆ czy też w taki sam sposób NAUCZYĆ SIĘ np. wybranego języka. SZYBKO i DUŻO stało się zmorą dzisiejszych czasów. I nie mam co do tego wątpliwości, że wcale nam to podejście w życiu nie pomaga, ale przeciwnie ,frustruje i sprowadza na manowce.
Coraz częściej zapominamy , że trwałe piękno, bogactwo, osiągnięcia czy wiedzę zdobywa się na przestrzeni czasu, sukcesywnie stawiając krok po kroku, doświadczając po drodze zarówno wzlotów jak i upadków. Trwały, spektakularny efekt uzyskujemy systematyczną i konsekwentną pracą, która nie od razu przynosi oczekiwane rezultaty. Często jest on wynikiem długotrwałego procesu, któremu towarzyszą ból, pot i łzy.
To bardzo ważne by zaspokajać drzemiącą w nas potrzebę rozwoju i konsekwentnie podążać w kierunku naszych marzeń, ale jeszcze ważniejsze, by znaleźć na to swój, mądry sposób, który przyniesie nam spełnienie i osobisty sukces.
Cechami, które w osiągnięciu spełnienia mogą nam pomóc są niewątpliwie cierpliwość i wytrwałość. Pierwsza to nauka czekania, druga - sztuka nie poddawania się w najtrudniejszych chwilach. Jedna i druga bezcenna. Cierpliwości cały czas się uczę, nad wytrwałością pracuję. Jestem przekonana, że razem stanowią niezwykle silny fundament każdego sukcesu.
Jest taki przykład, który mnie fascynuje i inspiruje za każdym razem gdy o nim pomyślę.Przykład ze świata przyrody, który zaskakuje i zmusza do refleksji. Przykład niewinnych nasion, które dzięki cierpliwości i wytrwałości rosną w siłę i stają się potężną rośliną. Tym przykładem jest CHIŃSKI BAMBUS.
Chiński bambus to roślina, której nasiona umieszcza się w ziemi, przez pierwszy rok podlewa i nawozi, ale nic w tym czasie z nich nie wyrasta. W następnym roku, nadal trzeba podlewać, nawozić i dalej nic się nie dzieje. W trzecim roku należy podlewać i nawozić i dalej nic. W czwartym roku nadal trzeba podlewać i nawozić i dalej nie widać żeby coś wyrastało. W piątym roku dalej nic . I w końcu w szóstym roku, w ciągu dwóch tygodni,bambusy osiągają wielkość kilkunastu metrów ! Można powiedzieć, że rosną w oczach. Nasuwa się pytanie dlaczego tak się dzieje...??? Co nasiona tak długo robią w ziemi zanim pojawi się ta okazała roślina ??? Okazuje się, że przez sześć lat budują olbrzymi system korzeniowy sięgający kilkudziesięciu metrów ! :)
Nie wiem jak Ciebie przekonuje ten przykład, ale ja go uwielbiam. Przypomina mi o tym, że w każdej dziedzinie życia, aby urosnąć, trzeba najpierw zapuścić korzenie. Historia bambusa stawia mnie do pionu za każdym razem, kiedy oczekuję zbyt wiele w zbyt krótkim czasie i chciałabym zbierać owoce zanim pozwolę do końca wyrosnąć drzewu...
Coraz częściej zapominamy , że trwałe piękno, bogactwo, osiągnięcia czy wiedzę zdobywa się na przestrzeni czasu, sukcesywnie stawiając krok po kroku, doświadczając po drodze zarówno wzlotów jak i upadków. Trwały, spektakularny efekt uzyskujemy systematyczną i konsekwentną pracą, która nie od razu przynosi oczekiwane rezultaty. Często jest on wynikiem długotrwałego procesu, któremu towarzyszą ból, pot i łzy.
To bardzo ważne by zaspokajać drzemiącą w nas potrzebę rozwoju i konsekwentnie podążać w kierunku naszych marzeń, ale jeszcze ważniejsze, by znaleźć na to swój, mądry sposób, który przyniesie nam spełnienie i osobisty sukces.
Cechami, które w osiągnięciu spełnienia mogą nam pomóc są niewątpliwie cierpliwość i wytrwałość. Pierwsza to nauka czekania, druga - sztuka nie poddawania się w najtrudniejszych chwilach. Jedna i druga bezcenna. Cierpliwości cały czas się uczę, nad wytrwałością pracuję. Jestem przekonana, że razem stanowią niezwykle silny fundament każdego sukcesu.
Jest taki przykład, który mnie fascynuje i inspiruje za każdym razem gdy o nim pomyślę.Przykład ze świata przyrody, który zaskakuje i zmusza do refleksji. Przykład niewinnych nasion, które dzięki cierpliwości i wytrwałości rosną w siłę i stają się potężną rośliną. Tym przykładem jest CHIŃSKI BAMBUS.
Chiński bambus to roślina, której nasiona umieszcza się w ziemi, przez pierwszy rok podlewa i nawozi, ale nic w tym czasie z nich nie wyrasta. W następnym roku, nadal trzeba podlewać, nawozić i dalej nic się nie dzieje. W trzecim roku należy podlewać i nawozić i dalej nic. W czwartym roku nadal trzeba podlewać i nawozić i dalej nie widać żeby coś wyrastało. W piątym roku dalej nic . I w końcu w szóstym roku, w ciągu dwóch tygodni,bambusy osiągają wielkość kilkunastu metrów ! Można powiedzieć, że rosną w oczach. Nasuwa się pytanie dlaczego tak się dzieje...??? Co nasiona tak długo robią w ziemi zanim pojawi się ta okazała roślina ??? Okazuje się, że przez sześć lat budują olbrzymi system korzeniowy sięgający kilkudziesięciu metrów ! :)
Nie wiem jak Ciebie przekonuje ten przykład, ale ja go uwielbiam. Przypomina mi o tym, że w każdej dziedzinie życia, aby urosnąć, trzeba najpierw zapuścić korzenie. Historia bambusa stawia mnie do pionu za każdym razem, kiedy oczekuję zbyt wiele w zbyt krótkim czasie i chciałabym zbierać owoce zanim pozwolę do końca wyrosnąć drzewu...
Subskrybuj:
Posty (Atom)