.
poniedziałek, 24 listopada 2014
Bo miłość dodaje skrzydeł...
Nie jestem doskonała. Nie jestem pod żadnym względem. I w swoich oczach pewnie nigdy nie będę, bo doskonałość to kierunek a nie cel sam w sobie. Uczę się...na swoich i cudzych błędach. I wciąż próbuję być lepsza... choćby o jeden mały krok...każdego dnia. Czasem puszczają nerwy, są dni gdy jest naprawdę trudno ale wiem, że warto podjąć wysiłek i kochać mimo wszystko i jeszcze mocniej. Bo kocham swoje dzieci takie jakie są... i chcę dać im skrzydła :)
sobota, 1 listopada 2014
Trudne pytania i jedna odpowiedź...
Chciałam położyć się dziś wcześniej, ale nie potrafię... W mojej głowie tysiące myśli. Dwa poruszające filmy obejrzane jednego wieczoru. "Kwiat pustyni" i "Pianista". Trochę za dużo trudnych emocji. Za dużo rodzących się pytań, za dużo bólu, łez i wstrząsających obrazów. Za dużo... ??? A może właśnie właśnie tego było mi dziś potrzeba ... ??? Totalnego wstrząsu, czegoś co do głębi poruszy i uświadomi , a właściwie po raz kolejny przypomni, za jak wiele powinnam dziękować Bogu... ?
A dziękuję codziennie... za zdrowie, za wodę w kranie, za to że mam co jeść, za to że widzę, słyszę, czuję... za moją rodzinę i wszystkich bliskich mi ludzi... za to że możemy być razem , pracować, uczyć się, realizować swoje pasje, spełniać marzenia... Za to, że mamy siłę do walki z przeciwnościami losu. Od dziś jednak, jeszcze żarliwiej niż dotychczas, będę dziękować Mu za to, że żyję właśnie TU I TERAZ... w wolnym, cywilizowanym kraju, z taką a nie inną kulturą. Za to,że mogę w pełni czuć się kobietą, mówić otwarcie o tym co myślę i czuję... że mogę żyć w zgodzie ze swoimi wartościami.
Oczywiście trudno przyjąć mi myśl, że są takie miejsca, w których dzieje się źle i ludzie cierpią. Wiem, że tak jest i to boli. Bo zło będzie bolało mnie zawsze. Dobro i zło ścierały się od wieków. Jedno i drugie są wyborem. Ludzkim wyborem. Mamy wolną wolę, każdy - świadomie lub nie- codziennie wybiera między dobrem a złem. Co sprawia, że niektórzy ludzie wybierają zło ? Jak można bezdusznie krzywdzić drugą osobę ? Jak można odebrać komuś życie ??? Nie potrafię odpowiedzieć na te pytania, ale dzięki temu, że się we mnie zrodziły, jedno wiem na pewno...JA CHCĘ WYBIERAĆ DOBRO i zrobię co w mojej mocy by sferze mojego wpływu to dobro siać... ziarenko po ziarenko...dzień po dniu...z nadzieją, że choć kilka z tych ziaren wzejdzie.
A dziękuję codziennie... za zdrowie, za wodę w kranie, za to że mam co jeść, za to że widzę, słyszę, czuję... za moją rodzinę i wszystkich bliskich mi ludzi... za to że możemy być razem , pracować, uczyć się, realizować swoje pasje, spełniać marzenia... Za to, że mamy siłę do walki z przeciwnościami losu. Od dziś jednak, jeszcze żarliwiej niż dotychczas, będę dziękować Mu za to, że żyję właśnie TU I TERAZ... w wolnym, cywilizowanym kraju, z taką a nie inną kulturą. Za to,że mogę w pełni czuć się kobietą, mówić otwarcie o tym co myślę i czuję... że mogę żyć w zgodzie ze swoimi wartościami.
Oczywiście trudno przyjąć mi myśl, że są takie miejsca, w których dzieje się źle i ludzie cierpią. Wiem, że tak jest i to boli. Bo zło będzie bolało mnie zawsze. Dobro i zło ścierały się od wieków. Jedno i drugie są wyborem. Ludzkim wyborem. Mamy wolną wolę, każdy - świadomie lub nie- codziennie wybiera między dobrem a złem. Co sprawia, że niektórzy ludzie wybierają zło ? Jak można bezdusznie krzywdzić drugą osobę ? Jak można odebrać komuś życie ??? Nie potrafię odpowiedzieć na te pytania, ale dzięki temu, że się we mnie zrodziły, jedno wiem na pewno...JA CHCĘ WYBIERAĆ DOBRO i zrobię co w mojej mocy by sferze mojego wpływu to dobro siać... ziarenko po ziarenko...dzień po dniu...z nadzieją, że choć kilka z tych ziaren wzejdzie.
Wielka tajemnica...
Gdybym nie wierzyła,że po drugiej stronie czeka na mnie ON...
Gdybym nie miała nadziei na spotkanie z tymi,którzy już odeszli...
Gdybym nie wierzyła w śmierć, która nie jest końcem lecz początkiem ...
Moje ŻYCIE TUTAJ nie byłoby takie samo.
To wiara nadaje mu sens. Daje nadzieję.
Jest światełkiem, które rozjaśnia każdy dzień.
Ogrzewa serce ,gdy nadchodzi trudniejszy czas.
Ta wielka tajemnica trzyma mnie przy życiu.
Każdego dnia pozwala oddychać.
Dzięki niej ŻYJĘ NAPRAWDĘ .
Gdybym nie miała nadziei na spotkanie z tymi,którzy już odeszli...
Gdybym nie wierzyła w śmierć, która nie jest końcem lecz początkiem ...
Moje ŻYCIE TUTAJ nie byłoby takie samo.
To wiara nadaje mu sens. Daje nadzieję.
Jest światełkiem, które rozjaśnia każdy dzień.
Ogrzewa serce ,gdy nadchodzi trudniejszy czas.
Ta wielka tajemnica trzyma mnie przy życiu.
Każdego dnia pozwala oddychać.
Dzięki niej ŻYJĘ NAPRAWDĘ .
środa, 29 października 2014
Uwielbiam i nigdy nie mam dość ...
Uwielbiam ludzi, którzy mają swoje pasje, marzenia oraz siłę i odwagę do ich spełniania. Podziwiam ludzi ambitnych i pracowitych, którzy nie poddają się po pierwszych niepowodzeniach ,ale wytrwale idą w obranym przez siebie kierunku, nie zrażając się potknięciami,upadkami i życiowymi zakrętami. Z wielką dumą i radością obserwuję tych , którzy dzięki systematycznej pracy , rozwijają się i z dnia na dzień stają się lepsi w tym co robią , są bardziej otwarci, świadomi swojej wartości, emanują pozytywna energią i widać , że kochają swoje życie. A jeśli przy tym wszystkim nie chodzą z zadartym nosem, szanują drugiego człowieka , widzą potrzeby innych i są na nie wrażliwi - tacy ludzie po prostu skradają moje serce na zawsze :) Przy nich nigdy nie czuję się niezręcznie, źle i nigdy nie czuję się gorsza. Wręcz przeciwnie, sprawiają, że w ich towarzystwie zawsze czuję się kimś wartościowym i naprawdę wyjątkowym . Te osoby, nie muszą mówić ani jednego słowa bym czuła , że całym sercem cieszą się z moich radości i szczerze troszczą się o mnie, gdy jest mi źle. One zawsze szczerze mówią o tym co czują i co jest dla nich ważne. Nie boja się, że zostaną obśmiani , niezaakceptowani, skrytykowani...Są prawdziwi i bardzo naturalni w reagowaniu na to co dzieje się wokół nich. Z nikogo nie szydzą, nikogo nie potępiają. Są zawsze z ludźmi i dla ludzi. Żyją z poczuciem wdzięczności i w sposób naturalny ją okazują. Znają swoją wartość, ale nigdy nie stawiają się ponad innymi i to jest piękne...
Jestem wielką szczęściarą bo takich ludzi spotkałam na swojej drodze :) Biorę ich w 100 % takimi jacy są, szanuję , chcę z nimi przebywać i dziękuję Bogu za to, że mogę się od nich uczyć. Od każdego czegoś innego...bo każdy z nich jest jedyny w swoim rodzaju...
Jestem wielką szczęściarą bo takich ludzi spotkałam na swojej drodze :) Biorę ich w 100 % takimi jacy są, szanuję , chcę z nimi przebywać i dziękuję Bogu za to, że mogę się od nich uczyć. Od każdego czegoś innego...bo każdy z nich jest jedyny w swoim rodzaju...
poniedziałek, 27 października 2014
Świat jest taki piękny... pomóżmy zobaczyć go dzieciom.
Pomaganie jest dla mnie czymś bardzo ważnym. Wierzę, że wartość człowieka mierzy się nie tym ile posiada, ale tym ile daje z siebie innym. Dlatego staram się pomagać jak tylko mogę. Czasem są to pieniądze, czasem rzeczy materialne, a czasem tylko ( a może aż...) słowa otuchy i modlitwa . Życie wielokrotnie pokazało mi, że nigdy nie wiemy kiedy sami będziemy pomocy potrzebować . Zdarza się, że bardzo stabilna sytuacja nagle staje się tragiczna choć nikt się tego nie spodziewał... Tak naprawdę, nie mamy żadnej pewności ,co przyniesie jutro.
Pomagam bezinteresownie i zwykle robię to po cichu. Dziś będzie trochę inaczej bo choć nadal bezinteresownie to trochę głośniej. Wiem, że dla wielu barierą wydają się pieniądze, a raczej ich brak i nie pomagają bo myślą, że nie mogą... Ale to nieprawda. Dzisiaj pomagać można na różne sposoby np. klikając codziennie w klawiaturę swojego komputera... I właśnie taka jest ta akcja. Nic nas nie kosztuje, poza krótką chwilą na oddanie głosu, a niesiona pomoc jest wielka. TRZEBA TYLKO CHCIEĆ. Wierzę, że wśród Was znajdą się tacy, którym los dzieci niedowidzących nie będzie obojętny i zdobędziecie się na ten wielki- mały gest. Terapię dla dzieci funduje Aviva, wystarczy kliknąć, nie trzeba nawet wyrażać zgody na przetwarzanie danych...
https://www.facebook.com/StowarzyszenieBruno
TUTAJ MOŻESZ ODDAĆ SWÓJ GŁOS
To kolejny z Twoich życiowych wyborów... Ja tylko proszę, decyzja należy do Ciebie.
Pomagam bezinteresownie i zwykle robię to po cichu. Dziś będzie trochę inaczej bo choć nadal bezinteresownie to trochę głośniej. Wiem, że dla wielu barierą wydają się pieniądze, a raczej ich brak i nie pomagają bo myślą, że nie mogą... Ale to nieprawda. Dzisiaj pomagać można na różne sposoby np. klikając codziennie w klawiaturę swojego komputera... I właśnie taka jest ta akcja. Nic nas nie kosztuje, poza krótką chwilą na oddanie głosu, a niesiona pomoc jest wielka. TRZEBA TYLKO CHCIEĆ. Wierzę, że wśród Was znajdą się tacy, którym los dzieci niedowidzących nie będzie obojętny i zdobędziecie się na ten wielki- mały gest. Terapię dla dzieci funduje Aviva, wystarczy kliknąć, nie trzeba nawet wyrażać zgody na przetwarzanie danych...
https://www.facebook.com/StowarzyszenieBruno
TUTAJ MOŻESZ ODDAĆ SWÓJ GŁOS
To kolejny z Twoich życiowych wyborów... Ja tylko proszę, decyzja należy do Ciebie.
niedziela, 26 października 2014
Weekendowe refleksje o miłości
Kolejny weekend za mną. Chwila oddechu na pobycie samej ze sobą, z rodziną... Czas na zebranie myśli po tym co przyniosły ostatnie dni. A były to dni wyjątkowo pracowite, inspirujące, radosne. Oczywiście nie zabrakło też zmęczenia, ale godzina którą dziś dostałam w prezencie, w dużej mierze mi je zrekompensowała ;)Od wielu lat sobota i niedziela to czas dla domu i rodziny.Czas bardzo potrzebny , zarówno mi jak i moim bliskim. Podczas gdy 5 dni ucieka w mgnieniu oka, często w biegu... spotkanie za spotkaniem, trening za treningiem... te 2 dni staram się zatrzymać jak najdłużej.Każdą chwilę próbuję wydłużyć do maksimum. Sączę ją jak dobrą herbatę...by jak najdłużej delektować się jej smakiem. Obserwuję swoje dzieci i dziękuję za to, że są. A są wspaniałe, choć często głośne i zajmujące. Z każdym dniem coraz starsze i mądrzejsze. Patrzę na nie i zachwycam się jak się zmieniają. Widzę jak bardzo są różne, jak bardzo wyjątkowe i jak bardzo, niezmiennie, potrzebują miłości. Wiem, że potrzebują jej każdego dnia, nie tylko w weekendy. I wiem też, że nawet jeśli w tygodniu dużą część dnia wypełnia praca, tę miłość można okazać na wiele sposobów. Chcę i będę ją okazywać najlepiej jak potrafię bo wiem, że miłość buduje. Buduje zawsze, bez wyjątków. Dlatego będę przytulać,całować, bawić się, żartować, śmiać się i zaskakiwać tak długo jak starczy mi sił. I najważniejsze...będę SŁUCHAĆ bo miłość to także umiejętne, aktywne słuchanie. Czasem nie jest to łatwe , gdy dzwoni telefon, pracujemy nad ważnym projektem lub pochłonięci jesteśmy innymi swoimi sprawami. A dzieci często po prostu chcą porozmawiać .Potrzebują zainteresowania i kogoś kto ich wysłucha.
Dlatego proszę...naucz mnie Panie mieć zawsze uszy i oczy szeroko otwarte, by nie umknęło mi nic z tego co powinnam zobaczyć i usłyszeć...i abym nigdy nie zapomniała przepuścić tego przez filtr jakim jest moje serce...
Dlatego proszę...naucz mnie Panie mieć zawsze uszy i oczy szeroko otwarte, by nie umknęło mi nic z tego co powinnam zobaczyć i usłyszeć...i abym nigdy nie zapomniała przepuścić tego przez filtr jakim jest moje serce...
niedziela, 5 października 2014
Nie wszyscy muszą rozumieć teraz, ale kiedyś zrozumieją...
Wiedziałam, że Ania jest chora. Kilka razy natknęłam się na jakieś prasowe plotki. Jednak dzisiejsza wiadomość o jej śmierci, bardzo mnie poruszyła. Nie byłam w stanie pohamować łez , mimo iż nie jestem jakąś jej szczególną fanką. Była piękną, młodą i spełnioną kobietą. Szczęśliwą mamą i żoną. Kobietą niemalże idealną. Nikt nie dopuszczał myśli, że jej historia nie będzie miała swojego happy endu. A jednak... To takie trudne do ogarnięcia naszym ludzkim umysłem. To wręcz nie do zrozumienia. Pojawiamy się na tym świecie, zmieniamy się, a wraz z nami nasze życie... aż pewnego dnia nadchodzi koniec. Wszystko jest jedną wielką tajemnicą...
Przeczytałam ostatnio słowa: "Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zaczynamy rozumieć, że życie jest tylko jedno" (Tom Hiddleston) Jeśli się z nimi zgodzić, a uważam że są bardzo mądre, to żyję dziś po raz drugi. Czasem piszę, mówię lub robię rzeczy, których inni nie rozumieją. Snuję refleksje, cieszę się drobiazgami, przyznaję się do swojej wiary i czynię drobne gesty, które innym wydają się zbyteczne. Niejednokrotnie zdarzało się, że patrzono na mnie jak na kosmitkę tylko dlatego, że byłam wierna swoim wartościom. A ja po prostu jestem sobą i żyję po raz drugi...po raz drugi NA ZIEMI, po tym jak przebudziłam się z ziemskiego snu i zrozumiałam co jest dla mnie naprawdę ważne.
Panie...świeć proszę nad duszą Ani, a jej bliskim daj siłę i ukojenie w bólu.
sobota, 4 października 2014
Refleksyjnie po powrocie
Mija tydzień jak wróciłam z cudownego rejsu po Morzu Śródziemnym. Muszę przyznać, że z trudem odnajduję się w otaczającej mnie rzeczywistości bo wciąż jeszcze wracam myślami do tamtych miejsc,ludzi, sytuacji... To był wyjątkowy czas, pod każdym względem. Dużo się wydarzyło i wszystko wskazuje na to, że wydarzy się jeszcze więcej. Fizycznie zmęczona, psychicznie odświeżona.Tak się czuję.Na zwolnienie tempa póki co nie mam szans. Chyba nie potrafię i chyba nie chcę go zwalniać. Hmmm...rzadko używam słowa CHYBA, ale na dzień dzisiejszy naprawdę nie umiem powiedzieć tego inaczej. Gdy jestem zabiegana, zdecydowanie lepiej się organizuję i chyba z tego to wynika. Usiadłam dziś żeby zaplanować swój czas...na pracę,...dla bliskich... Kurczę, chciałabym mieć więcej na jedno i drugie! Tak się składa, że kocham swoją rodzinę i kocham swoją pracę. Sukces zawodowy cieszy mnie bardzo i bardzo dodaje skrzydeł, ale to jakość relacji w rodzinie była i nadal jest pierwszym i największym wyznacznikiem mojego osobistego sukcesu.Dlatego ważne jest dla mnie by mieć czas dla najbliższych. Nigdy nie pracowałam za wszelką cenę, a zawodowe osiągnięcia zawsze był efektem ubocznym tego co robiłam z pasji i miłości do ludzi. Wierzyłam i wierzę, że pozytywna energia do nas wraca i jeśli dam z siebie dużo to prędzej lub później otrzymam jeszcze więcej . Wiem też, że jeśli czegoś mocno pragnę , dana mi będzie siła i mądrość by to osiągnąć. Trzeba tylko nauczyć się prosić... Wierzę więc, ufam i proszę każdego dnia. Teraz szczególnie mocno, bo przede mną tak dużo różnych wyzwań,jak nigdy dotąd.
piątek, 29 sierpnia 2014
Czasem nie wiem i nie rozumiem...
Mogę czasem czegoś nie rozumieć... Mogę czasem nie wiedzieć...Na przykład co kieruje ludźmi, że postępują tak , a nie inaczej. Nikogo jednak nie potępiam. Ja po prostu nie rozumiem i nie wiem. Dziękuję Bogu, że w takich sytuacjach potrafię intuicyjnie wyczuć co ma sens i jest dobre, a co takim nie jest. Dziękuję Mu także za wszystkich niezwykłych ludzi, których postawił na mojej drodze, od których nieustannie mogę się uczyć...tego jak żyć by być lepszym człowiekiem. Dziś dziękuję za Rafała Jasińskiego i Elwirę Syską, którzy poszli za głosem serca i nie bali się odważnie powiedzieć co naprawdę myślą i czują. Nie łatwo jest powiedzieć NIE większości, zwłaszcza w takim miejscu jak Facebook. Ale W ŻYCIU MOŻEMY WYBIERAĆ i warto o tym pamiętać, zanim zrobimy coś mechanicznie lub tylko dlatego, że inni tak robią.
Dzięki Rafałowi i Elwirze , zatrzymałam się dziś nad tym co ważne. Cieszę się, że w tym co myślę i czuję, nie jestem osamotniona.
źródło fot. http://wolontariatzsnr1.blogspot.com/
Dzięki Rafałowi i Elwirze , zatrzymałam się dziś nad tym co ważne. Cieszę się, że w tym co myślę i czuję, nie jestem osamotniona.
źródło fot. http://wolontariatzsnr1.blogspot.com/
poniedziałek, 25 sierpnia 2014
Czas płynie... Koniec z odkładaniem na później !
Od licealnych czasów moim marzeniem było nauczyć się porozumiewać w języku angielskim. Chciałam swobodnie czuć się podczas zagranicznych wyjazdów oraz coraz częstszych spotkań ze szwedzkim zarządem Oriflame. Z roku na rok próbowałam coś w tym kierunku robić, ale przyznaję, że były to bardzo małe kroczki . Najlepszą lekcją okazał się ubiegłoroczny pobyt w Dubaju, a konkretnie moment kiedy popsuł mi się ukochany aparat fotograficzny. Nagle wszystkie bariery zniknęły i język sam się rozwiązał.Bo jak można być w tak niezwykłym miejscu i nie zrobić żadnych zdjęć ??? ! Okazało się, że jak trzeba to nawet myśleć mogę po angielsku ;)
Przez ostatnie miesiące kontakt z językiem znowu miałam znikomy,ale mobilizacja do nauki pojawiła się ponownie bo już za niespełna 4 tygodnie czeka mnie kolejna zagraniczna podróż. Tym razem odwiedzę Hiszpanię, Francję i Włochy :) Zapowiada się wspaniały czas z niezwykłymi ludźmi z całego świata! Od kilku dni namiętnie słucham i oglądam wszystko w języku angielskim, a moją codzienną inspiracją do nauki jest Beata Pawlikowska, której książkę "Blondynka na językach" uważam za genialną!
Dodatkową mobilizacją jest dla mnie Melek Sweden z Turcji, którą poznałam w ubiegłym roku i z którą za pośrednictwem FB mogę od czasu do czasu pokonwersować. Spotkamy się już niebawem, więc fajnie byłoby móc swobodnie porozmawiać na żywo...
Taki mam plan :) Tak więc przede mną 4 tygodnie intensywnego kursu języka angielskiego. Wiem, że czasu jest niewiele, ale mam nadzieje, że dam radę odświeżyć sobie to co niezbędne. W końcu jeśli sama nie wezmę się w garść, to nikt tego za mnie nie zrobi.
MAM WYBÓR. Mogę poprzestać na podziwianiu innych jak świetnie znają ten język i w każdym miejscu na świecie czują się jak ryba w wodzie, albo w końcu sama zacznę się nim posługiwać i będę w tym coraz lepsza. WYBIERAM TO DRUGIE :) Trzymajcie za mnie kciuki !!!
A jeśli sami macie podobne marzenie, to nie odkładajcie go na później. Wystarczy , że ja czekałam zbyt długo;) Szkoda czasu ! Życie płynie, jak ten statek na obrazku... W pewnym momencie nasza podróż się zaczyna i w pewnym się skończy... Jeśli więc nie zaczniemy żyć pełnią życia TERAZ to KIEDY ????
Przez ostatnie miesiące kontakt z językiem znowu miałam znikomy,ale mobilizacja do nauki pojawiła się ponownie bo już za niespełna 4 tygodnie czeka mnie kolejna zagraniczna podróż. Tym razem odwiedzę Hiszpanię, Francję i Włochy :) Zapowiada się wspaniały czas z niezwykłymi ludźmi z całego świata! Od kilku dni namiętnie słucham i oglądam wszystko w języku angielskim, a moją codzienną inspiracją do nauki jest Beata Pawlikowska, której książkę "Blondynka na językach" uważam za genialną!
Dodatkową mobilizacją jest dla mnie Melek Sweden z Turcji, którą poznałam w ubiegłym roku i z którą za pośrednictwem FB mogę od czasu do czasu pokonwersować. Spotkamy się już niebawem, więc fajnie byłoby móc swobodnie porozmawiać na żywo...
Taki mam plan :) Tak więc przede mną 4 tygodnie intensywnego kursu języka angielskiego. Wiem, że czasu jest niewiele, ale mam nadzieje, że dam radę odświeżyć sobie to co niezbędne. W końcu jeśli sama nie wezmę się w garść, to nikt tego za mnie nie zrobi.
MAM WYBÓR. Mogę poprzestać na podziwianiu innych jak świetnie znają ten język i w każdym miejscu na świecie czują się jak ryba w wodzie, albo w końcu sama zacznę się nim posługiwać i będę w tym coraz lepsza. WYBIERAM TO DRUGIE :) Trzymajcie za mnie kciuki !!!
A jeśli sami macie podobne marzenie, to nie odkładajcie go na później. Wystarczy , że ja czekałam zbyt długo;) Szkoda czasu ! Życie płynie, jak ten statek na obrazku... W pewnym momencie nasza podróż się zaczyna i w pewnym się skończy... Jeśli więc nie zaczniemy żyć pełnią życia TERAZ to KIEDY ????
czwartek, 24 lipca 2014
Kilka słów dla Audrey...O RELACJACH.
Jakiś czas temu zrozumiałam, że nasze życie, w dużej mierze, jest efektem podejmowanych przez nas decyzji. Nie na wszystko mamy bezpośredni wpływ, jednak to jak zareagujemy na to co nas spotyka i jakie działania podejmiemy ( lub czy nie podejmiemy ich wcale) w dużej mierze zależy już od nas samych. Wyboru dokonujemy od momentu porannego przebudzenia, kiedy to z wdzięcznością bierzemy głęboki oddech lub też ze zniechęceniem naciągamy kołdrę na głowę, marząc o pozostaniu w pościeli jak najdłużej.
Podobieństwo można zauważyć także w budowaniu relacji międzyludzkich. Tu również nastawienie odgrywa kluczową rolę. Jeśli szczerze nam na kimś zależy ( dziecko, mąż, partner w biznesie) wytrwale będziemy szukać porozumienia, skupiając się nie na tym co nas dzieli, ale na tym co łączy. Zawsze też będziemy brać pod uwagę dobro drugiej strony, pamiętając, że zarówno w miłości, przyjaźni oraz uczciwym biznesie, nie ma miejsca na egoizm. Jeśli nie dostrzeżemy w drugim człowieku CZŁOWIEKA, nie ma mowy o trwałej więzi opartej na szacunku i zaufaniu.
Osobiście w relacjach z ludźmi kieruję się kilkoma zasadami. Po pierwsze " kochaj bliźniego jak siebie samego" czyli innymi słowy "traktuj innych tak jak sama chciałbyś być traktowana". Po drugie "nigdy się nie poddawaj" ,a więc walcz do końca o to co dla ciebie ważne, tak by nie móc sobie zarzucić, że mogłaś zrobić więcej niż zrobiłaś. Po trzecie " bądź prawdziwa a nie grzeczna" a więc zawsze postępuj w zgodzie ze sobą i ostatnie : " powierz to co trudne Bogu" bo szczerze wierzę, że jeśli tylko Mu na to pozwolę, On podsunie rozwiązania, na które sama nigdy bym nie wpadła.
Posiadanie tych zasad bardzo pomaga mi w codziennym życiu. Co nie oznacza, że wszystkie moje relacje z ludźmi są takie jak bym chciała. Te trudne, z którymi sama sobie nie radzę, właśnie oddaję Sile Wyższej. Modlę się o cierpliwość i dostaję ją. A za jakiś czas, przychodzi moment w którym zaczynam widzieć to czego nie widziałam , rozumieć to czego nie rozumiałam wcześniej. W końcu jesteśmy tylko ludźmi i mamy prawo się mylić... Nie zmienia to jednak faktu, że każdy z nas musi wziąć odpowiedzialność za swoje wybory, zarówno te bardziej jak i mniej trafione, pamiętając że wszystko ma swoje konsekwencje.
Kiedy w relacjach z drugą osobą coś zgrzyta i coraz trudniej dojść nam do porozumienia, warto zdobyć się na odwagę i po prostu szczerze porozmawiać. Nie ma bowiem nic gorszego od życia w kłamstwie. Często okazuje się, że nasze widzenie rzeczywistości odbiega od tego jak widzi ją druga osoba. Dlatego warto przedstawić swój punkt widzenia, powiedzieć o swoich uczuciach i wyjaśnić to co niejasne bo taka rozmowa może wnieść wiele dobrego. Rezygnacja to dla mnie ostateczność...kiedy wiem, że zrobiłam już wszystko.
Podobieństwo można zauważyć także w budowaniu relacji międzyludzkich. Tu również nastawienie odgrywa kluczową rolę. Jeśli szczerze nam na kimś zależy ( dziecko, mąż, partner w biznesie) wytrwale będziemy szukać porozumienia, skupiając się nie na tym co nas dzieli, ale na tym co łączy. Zawsze też będziemy brać pod uwagę dobro drugiej strony, pamiętając, że zarówno w miłości, przyjaźni oraz uczciwym biznesie, nie ma miejsca na egoizm. Jeśli nie dostrzeżemy w drugim człowieku CZŁOWIEKA, nie ma mowy o trwałej więzi opartej na szacunku i zaufaniu.
Osobiście w relacjach z ludźmi kieruję się kilkoma zasadami. Po pierwsze " kochaj bliźniego jak siebie samego" czyli innymi słowy "traktuj innych tak jak sama chciałbyś być traktowana". Po drugie "nigdy się nie poddawaj" ,a więc walcz do końca o to co dla ciebie ważne, tak by nie móc sobie zarzucić, że mogłaś zrobić więcej niż zrobiłaś. Po trzecie " bądź prawdziwa a nie grzeczna" a więc zawsze postępuj w zgodzie ze sobą i ostatnie : " powierz to co trudne Bogu" bo szczerze wierzę, że jeśli tylko Mu na to pozwolę, On podsunie rozwiązania, na które sama nigdy bym nie wpadła.
Posiadanie tych zasad bardzo pomaga mi w codziennym życiu. Co nie oznacza, że wszystkie moje relacje z ludźmi są takie jak bym chciała. Te trudne, z którymi sama sobie nie radzę, właśnie oddaję Sile Wyższej. Modlę się o cierpliwość i dostaję ją. A za jakiś czas, przychodzi moment w którym zaczynam widzieć to czego nie widziałam , rozumieć to czego nie rozumiałam wcześniej. W końcu jesteśmy tylko ludźmi i mamy prawo się mylić... Nie zmienia to jednak faktu, że każdy z nas musi wziąć odpowiedzialność za swoje wybory, zarówno te bardziej jak i mniej trafione, pamiętając że wszystko ma swoje konsekwencje.
Kiedy w relacjach z drugą osobą coś zgrzyta i coraz trudniej dojść nam do porozumienia, warto zdobyć się na odwagę i po prostu szczerze porozmawiać. Nie ma bowiem nic gorszego od życia w kłamstwie. Często okazuje się, że nasze widzenie rzeczywistości odbiega od tego jak widzi ją druga osoba. Dlatego warto przedstawić swój punkt widzenia, powiedzieć o swoich uczuciach i wyjaśnić to co niejasne bo taka rozmowa może wnieść wiele dobrego. Rezygnacja to dla mnie ostateczność...kiedy wiem, że zrobiłam już wszystko.
niedziela, 13 lipca 2014
Refleksyjnie o mundialu
Nie planowałam tego wpisu. Jest on totalnym, spontanicznym odruchem bo dziś, jak większość ludzi na świecie, przez kilka godzin ,sercem i duchem byłam na stadionie Maracana w Rio de Janeiro. Piękny był to wieczór bo pełen emocji i refleksji. Kibicowałam zespołowi, który nie wygrał, ale w moim odczuciu i tak jest mistrzem, a już na pewno jest nim dla mojego starszego syna. Jestem pełna podziwu dla klasy jaką pokazała Argentyna.
Podziwiam profesjonalizm ,autentyczność, waleczność ,a przy tym wielką skromność tych piłkarzy. W życiu nie zawsze się wygrywa. Nie zawsze można stać na podium, nawet jeśli tak jak Argentyna, daje się z siebie 100 %. Dziś z wielką uwagą przyglądałam się temu co działo się zaraz po meczu i stwierdzam, że wielką sztuką jest wygrać, ale jeszcze większą przegrać z godnością. Argentyńczycy udowodnili swoją wielkość, zarówno na murawie jak i na trybunach.
Refleksji związanych z mundialem miałam wiele, bo to nie jedyny mecz który oglądałam podczas tych mistrzostw. To, że w życiu wszystko jest możliwe i trening czyni mistrza, udowodnili Niemcy, wygrywając z Brazylią w tak zaskakującym tempie i w tak perfekcyjny sposób.Sami gospodarze pokazali zaś całemu światu, że dobra sława i tytuły nie są tym co dostajemy na zawsze. Niewątpliwie dla całej Brazylii była to wielka lekcja pokory. Podobnie było z Hiszpanią, która jako zwycięzca poprzednich mistrzostw ,była jednym z faworytów w walce o puchar,a tym razem bardzo szybko pożegnała się z mundialem.
Jest jeszcze coś co odkąd pamiętam, chwyta mnie za serce... To świadectwo wiary piłkarzy, którzy niejednokrotnie wznoszą swoje oczy ku niebu lub robią znak krzyża. Dumna jestem z tych wszystkich , którzy przy swojej ludzkiej wielkości,za którą stoi ciężka praca i ich osiągnięcia, nie zapominają, że jest Ktoś ważniejszy i większy od nich...
Piękna była ta dzisiejsza rywalizacja, a jeszcze piękniejszy widok, który w trakcie meczu, kilkakrotnie pokazał się na ekranie.To osławiona figura Chrystusa Odkupiciela na tle zachodzącego słońca. Cóż za niesamowita symbolika...
Z pewnością to nie ostatnie moje refleksje pod wpływem wydarzeń sportowych i jeszcze nie raz będę się do sportu odwoływać. W końcu trochę mam z nim wspólnego ;)Tymczasem pora spać, bo jutro jest nowy dzień, a bez snu funkcjonować będzie ciężko. Spokojnej nocy :)
Podziwiam profesjonalizm ,autentyczność, waleczność ,a przy tym wielką skromność tych piłkarzy. W życiu nie zawsze się wygrywa. Nie zawsze można stać na podium, nawet jeśli tak jak Argentyna, daje się z siebie 100 %. Dziś z wielką uwagą przyglądałam się temu co działo się zaraz po meczu i stwierdzam, że wielką sztuką jest wygrać, ale jeszcze większą przegrać z godnością. Argentyńczycy udowodnili swoją wielkość, zarówno na murawie jak i na trybunach.
Refleksji związanych z mundialem miałam wiele, bo to nie jedyny mecz który oglądałam podczas tych mistrzostw. To, że w życiu wszystko jest możliwe i trening czyni mistrza, udowodnili Niemcy, wygrywając z Brazylią w tak zaskakującym tempie i w tak perfekcyjny sposób.Sami gospodarze pokazali zaś całemu światu, że dobra sława i tytuły nie są tym co dostajemy na zawsze. Niewątpliwie dla całej Brazylii była to wielka lekcja pokory. Podobnie było z Hiszpanią, która jako zwycięzca poprzednich mistrzostw ,była jednym z faworytów w walce o puchar,a tym razem bardzo szybko pożegnała się z mundialem.
Jest jeszcze coś co odkąd pamiętam, chwyta mnie za serce... To świadectwo wiary piłkarzy, którzy niejednokrotnie wznoszą swoje oczy ku niebu lub robią znak krzyża. Dumna jestem z tych wszystkich , którzy przy swojej ludzkiej wielkości,za którą stoi ciężka praca i ich osiągnięcia, nie zapominają, że jest Ktoś ważniejszy i większy od nich...
Piękna była ta dzisiejsza rywalizacja, a jeszcze piękniejszy widok, który w trakcie meczu, kilkakrotnie pokazał się na ekranie.To osławiona figura Chrystusa Odkupiciela na tle zachodzącego słońca. Cóż za niesamowita symbolika...
Z pewnością to nie ostatnie moje refleksje pod wpływem wydarzeń sportowych i jeszcze nie raz będę się do sportu odwoływać. W końcu trochę mam z nim wspólnego ;)Tymczasem pora spać, bo jutro jest nowy dzień, a bez snu funkcjonować będzie ciężko. Spokojnej nocy :)
środa, 9 lipca 2014
Być jak bambus...
Nie odkryję Ameryki jeśli powiem, że w dzisiejszych czasach człowiek pragnie już nie tylko MIEĆ, ale chce MIEĆ SZYBKO i DUŻO. Dotyczy to przeróżnych życiowych zamierzeń, zarówno związanych z biznesem , sportem, urodą czy nauką . Pieniądze, wyniki, piękne ciało, wiedza... Najlepiej gdyby dało się szybko i dużo ZAROBIĆ, szybko i dużo OSIĄGNĄĆ, SCHUDNĄĆ czy też w taki sam sposób NAUCZYĆ SIĘ np. wybranego języka. SZYBKO i DUŻO stało się zmorą dzisiejszych czasów. I nie mam co do tego wątpliwości, że wcale nam to podejście w życiu nie pomaga, ale przeciwnie ,frustruje i sprowadza na manowce.
Coraz częściej zapominamy , że trwałe piękno, bogactwo, osiągnięcia czy wiedzę zdobywa się na przestrzeni czasu, sukcesywnie stawiając krok po kroku, doświadczając po drodze zarówno wzlotów jak i upadków. Trwały, spektakularny efekt uzyskujemy systematyczną i konsekwentną pracą, która nie od razu przynosi oczekiwane rezultaty. Często jest on wynikiem długotrwałego procesu, któremu towarzyszą ból, pot i łzy.
To bardzo ważne by zaspokajać drzemiącą w nas potrzebę rozwoju i konsekwentnie podążać w kierunku naszych marzeń, ale jeszcze ważniejsze, by znaleźć na to swój, mądry sposób, który przyniesie nam spełnienie i osobisty sukces.
Cechami, które w osiągnięciu spełnienia mogą nam pomóc są niewątpliwie cierpliwość i wytrwałość. Pierwsza to nauka czekania, druga - sztuka nie poddawania się w najtrudniejszych chwilach. Jedna i druga bezcenna. Cierpliwości cały czas się uczę, nad wytrwałością pracuję. Jestem przekonana, że razem stanowią niezwykle silny fundament każdego sukcesu.
Jest taki przykład, który mnie fascynuje i inspiruje za każdym razem gdy o nim pomyślę.Przykład ze świata przyrody, który zaskakuje i zmusza do refleksji. Przykład niewinnych nasion, które dzięki cierpliwości i wytrwałości rosną w siłę i stają się potężną rośliną. Tym przykładem jest CHIŃSKI BAMBUS.
Chiński bambus to roślina, której nasiona umieszcza się w ziemi, przez pierwszy rok podlewa i nawozi, ale nic w tym czasie z nich nie wyrasta. W następnym roku, nadal trzeba podlewać, nawozić i dalej nic się nie dzieje. W trzecim roku należy podlewać i nawozić i dalej nic. W czwartym roku nadal trzeba podlewać i nawozić i dalej nie widać żeby coś wyrastało. W piątym roku dalej nic . I w końcu w szóstym roku, w ciągu dwóch tygodni,bambusy osiągają wielkość kilkunastu metrów ! Można powiedzieć, że rosną w oczach. Nasuwa się pytanie dlaczego tak się dzieje...??? Co nasiona tak długo robią w ziemi zanim pojawi się ta okazała roślina ??? Okazuje się, że przez sześć lat budują olbrzymi system korzeniowy sięgający kilkudziesięciu metrów ! :)
Nie wiem jak Ciebie przekonuje ten przykład, ale ja go uwielbiam. Przypomina mi o tym, że w każdej dziedzinie życia, aby urosnąć, trzeba najpierw zapuścić korzenie. Historia bambusa stawia mnie do pionu za każdym razem, kiedy oczekuję zbyt wiele w zbyt krótkim czasie i chciałabym zbierać owoce zanim pozwolę do końca wyrosnąć drzewu...
Coraz częściej zapominamy , że trwałe piękno, bogactwo, osiągnięcia czy wiedzę zdobywa się na przestrzeni czasu, sukcesywnie stawiając krok po kroku, doświadczając po drodze zarówno wzlotów jak i upadków. Trwały, spektakularny efekt uzyskujemy systematyczną i konsekwentną pracą, która nie od razu przynosi oczekiwane rezultaty. Często jest on wynikiem długotrwałego procesu, któremu towarzyszą ból, pot i łzy.
To bardzo ważne by zaspokajać drzemiącą w nas potrzebę rozwoju i konsekwentnie podążać w kierunku naszych marzeń, ale jeszcze ważniejsze, by znaleźć na to swój, mądry sposób, który przyniesie nam spełnienie i osobisty sukces.
Cechami, które w osiągnięciu spełnienia mogą nam pomóc są niewątpliwie cierpliwość i wytrwałość. Pierwsza to nauka czekania, druga - sztuka nie poddawania się w najtrudniejszych chwilach. Jedna i druga bezcenna. Cierpliwości cały czas się uczę, nad wytrwałością pracuję. Jestem przekonana, że razem stanowią niezwykle silny fundament każdego sukcesu.
Jest taki przykład, który mnie fascynuje i inspiruje za każdym razem gdy o nim pomyślę.Przykład ze świata przyrody, który zaskakuje i zmusza do refleksji. Przykład niewinnych nasion, które dzięki cierpliwości i wytrwałości rosną w siłę i stają się potężną rośliną. Tym przykładem jest CHIŃSKI BAMBUS.
Chiński bambus to roślina, której nasiona umieszcza się w ziemi, przez pierwszy rok podlewa i nawozi, ale nic w tym czasie z nich nie wyrasta. W następnym roku, nadal trzeba podlewać, nawozić i dalej nic się nie dzieje. W trzecim roku należy podlewać i nawozić i dalej nic. W czwartym roku nadal trzeba podlewać i nawozić i dalej nie widać żeby coś wyrastało. W piątym roku dalej nic . I w końcu w szóstym roku, w ciągu dwóch tygodni,bambusy osiągają wielkość kilkunastu metrów ! Można powiedzieć, że rosną w oczach. Nasuwa się pytanie dlaczego tak się dzieje...??? Co nasiona tak długo robią w ziemi zanim pojawi się ta okazała roślina ??? Okazuje się, że przez sześć lat budują olbrzymi system korzeniowy sięgający kilkudziesięciu metrów ! :)
Nie wiem jak Ciebie przekonuje ten przykład, ale ja go uwielbiam. Przypomina mi o tym, że w każdej dziedzinie życia, aby urosnąć, trzeba najpierw zapuścić korzenie. Historia bambusa stawia mnie do pionu za każdym razem, kiedy oczekuję zbyt wiele w zbyt krótkim czasie i chciałabym zbierać owoce zanim pozwolę do końca wyrosnąć drzewu...
sobota, 21 czerwca 2014
NADMIAR ...UMIAR ... CZAS...
Życie utkane jest z chwil. Chwil,które spędzamy w pracy, z naszymi bliskimi, przyjaciółmi i tych , które spędzamy sami ze sobą. Wszystkie są ważne, bez wyjątku. Bo wszystkie tworzą nas i nasze życie. To bardzo ważne,by nieustannie dbać o ich jakość. A wszystko po to by móc przeżywać je w pełni ,czerpać z nich radość i przyjemność, a wszelkie negatywne i destrukcyjne emocje ograniczać do minimum. Osobiście, zaczęłam od pozbycia się tego, co w moim przypadku najczęściej bywa źródłem irytacji, a mianowicie NADMIARU.
W dzisiejszych czasach mamy tendencję do gromadzenia. Dokupujemy, donosimy, dostawiamy, dokładamy, nieustannie zapełniając naszą życiową przestrzeń.Jeśli nie mamy nawyku systematycznego pozbywania się tego co już nieużywane, nieaktualne i niepotrzebne, nasza przestrzeń kurczy się. Nagle to, co miało nam służyć, w swoim nadmiarze zaczyna przeszkadzać, wprowadzać niepotrzebny chaos, wręcz nas ograniczać. Zamiast inspirować, zaczyna frustrować.
Co z tego że mamy wszystko, jeśli nie mamy czasu z tego skorzystać ??? Co z tego, że mamy wszystko jeśli w zgromadzonym nadmiarze trudno odnaleźć to co akurat jest nam potrzebne ??? Co z tego, że MAMY, jeśli to co posiadamy przestaje nas cieszyć ???
Nasze życie to chwile. Chwile, które składają się na godziny. Każdego dnia jest ich zawsze tyle samo. Doba ma zawsze 24 godziny i choćbyśmy bardzo tego chcieli, nie możemy jej wydłużyć. Są warunki , które sprzyjają cichemu uciekaniu chwil i trwonieniu czasu, który jest dla nas tak cenny. Sytuacje, które często sami tworzymy, a których można byłoby uniknąć, gdybyśmy tylko chcieli. Są też warunki,dzięki którym przeżywane chwile są piękne i dzięki którym wzrastamy. Rozwijamy siebie i ludzi z którymi przebywamy. Koncentrujemy się na TU i TERAZ, unikając zbędnych rozproszeń.
Warto pamiętać, że to KIM i CZYM się otaczamy, jest kwestią naszych wyborów. To, czy wybieramy NADMIAR czy UMIAR, również. W każdej dziedzinie życia możemy czuć się przytłoczeni lub wolni. To w dużej mierze od nas zależy czy z radością będziemy patrzyli na efekty naszych działań, czy też ze smutkiem stwierdzimy, że czas ucieka nam bezowocnie... Decyzja należy do nas. TU i TERAZ.
W dzisiejszych czasach mamy tendencję do gromadzenia. Dokupujemy, donosimy, dostawiamy, dokładamy, nieustannie zapełniając naszą życiową przestrzeń.Jeśli nie mamy nawyku systematycznego pozbywania się tego co już nieużywane, nieaktualne i niepotrzebne, nasza przestrzeń kurczy się. Nagle to, co miało nam służyć, w swoim nadmiarze zaczyna przeszkadzać, wprowadzać niepotrzebny chaos, wręcz nas ograniczać. Zamiast inspirować, zaczyna frustrować.
Co z tego że mamy wszystko, jeśli nie mamy czasu z tego skorzystać ??? Co z tego, że mamy wszystko jeśli w zgromadzonym nadmiarze trudno odnaleźć to co akurat jest nam potrzebne ??? Co z tego, że MAMY, jeśli to co posiadamy przestaje nas cieszyć ???
Nasze życie to chwile. Chwile, które składają się na godziny. Każdego dnia jest ich zawsze tyle samo. Doba ma zawsze 24 godziny i choćbyśmy bardzo tego chcieli, nie możemy jej wydłużyć. Są warunki , które sprzyjają cichemu uciekaniu chwil i trwonieniu czasu, który jest dla nas tak cenny. Sytuacje, które często sami tworzymy, a których można byłoby uniknąć, gdybyśmy tylko chcieli. Są też warunki,dzięki którym przeżywane chwile są piękne i dzięki którym wzrastamy. Rozwijamy siebie i ludzi z którymi przebywamy. Koncentrujemy się na TU i TERAZ, unikając zbędnych rozproszeń.
Warto pamiętać, że to KIM i CZYM się otaczamy, jest kwestią naszych wyborów. To, czy wybieramy NADMIAR czy UMIAR, również. W każdej dziedzinie życia możemy czuć się przytłoczeni lub wolni. To w dużej mierze od nas zależy czy z radością będziemy patrzyli na efekty naszych działań, czy też ze smutkiem stwierdzimy, że czas ucieka nam bezowocnie... Decyzja należy do nas. TU i TERAZ.
sobota, 14 czerwca 2014
Gdy nie wszystko wychodzi...
Jeden z czytelników bloga zadał mi pytanie :
" Co zrobić, jeżeli działasz, już, teraz, działasz, starasz się, chcesz zmieniać i zmieniasz, a przynajmniej tak Ci się wydaje i ... Twoje starania, działania nie przynoszą rezultatu, bo nie wszystko od Ciebie zależy, nie masz żadnego rezultatu i tak przez 1,5 roku, chcesz szczęścia, normalności, walczysz i dostajesz .... nic nie dostajesz, co wtedy?"
Tak naprawdę nie wiem czy powyższe pytanie dostałam od czytelnika czy czytelniczki, bo wpis był anonimowy...nie mniej jednak, kimkolwiek jest osoba pytająca, odpowiem tak...
Nigdy do końca nie wiemy czy nasze działania dadzą oczekiwany efekt. Nigdy nie mamy pewności. Nie zawsze też da się z góry założyć ile czasu potrzeba by to co robimy "zadziałało". Mogę tak stwierdzić patrząc na życie z perspektywy własnych doświadczeń. Nigdy , poza wewnętrznym przeczuciem, że warto się w coś zaangażować, nie wiedziałam jaki będzie efekt finalny. Zwykle mam jakąś wizję, ale mam też świadomość , że nie jestem w stanie przewidzieć wszystkiego. Czegokolwiek bym się w życiu nie podejmowała, choćbym nie wiem jak szczegółowy miała plan, zawsze mam z tyłu głowy myśl : będę starała się robić wszystko co w mojej mocy by mój plan się powiódł, ale nie mam wpływu na wszystko. Zawsze więc biorę pod uwagę, że coś może nie pójść po mojej myśli. Jeśli jest coś na czym bardzo mi zależy, moim zadaniem jest stanąć na wysokości zadania , po prostu dać z siebie wszystko. Staram się wtedy nie zakładać z góry czarnych scenariuszy, ale z całych sił wierzę, że dam radę. Nie znam całego obrazu, nie potrafię przewidywać co może się wydarzyć, ale wiem, że cokolwiek się stanie to ode mnie zależy w jaki sposób na to zareaguję.
Odkąd pamiętam zawsze powtarzałam sobie : Nigdy się nie poddawaj !!! Dziś powtarzam to również swoim dzieciom. Zarówno w życiu prywatnym jak i zawodowym, niejednokrotnie napotykałam na swojej drodze na przeszkody. Zawsze jednak starałam się szukać sposobów by jakoś je obejść lub przeskoczyć, zamiast siedzieć i narzekać, że nic nie da się z tym zrobić. Wierzę, że jeśli ktoś czegoś bardzo chce znajdzie sposób by to osiągnąć, zaś jeśli nie chce, znajdzie sobie powód by tego nie zrobić. A co jeśli staram się jak mogę, daję z siebie wszystko a moje działania mimo wszystko nie przynoszą oczekiwanych rezultatów ? W takich momentach, zatrzymuję się, analizuję i pytam siebie : czy oby na pewno wszystko robię właściwie? Zastanawiam się czy jest coś co mogłabym zrobić lepiej lub po prostu inaczej.To bardzo ważne by spróbować czasem stanąć z boku i przyjrzeć się swoim działaniom z nieco innej perspektywy. Zawsze też można zapytać innych jak to widzą i poprosić ich o informację zwrotną. Najgorsze co w takiej sytuacji można zrobić to zrezygnować. Dopóki nie mamy poczucia , że zrobiliśmy wszystko co w danej sprawie mogliśmy zrobić, nie warto się poddawać. Wierzę,że wytrwałość popłaca.
Oczywiście są sytuacje w życiu kiedy warto, a nawet trzeba, zmienić obrany kierunek. Jeśli wszystko wskazuje na to, że naszą drabinę , która jest metaforą celu, oparliśmy o niewłaściwą ścianę, to czym prędzej trzeba znaleźć tę właściwą. Szaleństwem jest robienie wciąż tego samego i oczekiwanie innych efektów , a jeszcze większym kurczowe trzymanie się czegoś kiedy wszystkie znaki na niebie wskazują, a my całym sobą czujemy, że dokonaliśmy złego wyboru. Jeśli coś nie działa, szukajmy przyczyny, a następnie nowych rozwiązań. Obserwujmy, wyciągajmy wnioski, traktujmy niepowodzenia jako ważne lekcje. W życiu otrzymamy ich całe mnóstwo...Najważniejsze, to podejść do nich z pokorą . Zdarza się, że przychodzi nam czekać na coś całe lata, a kiedy wydaje nam się, że nic już z tego nie będzie i jesteśmy coraz bliżsi rezygnacji ,nagle wszystko się zmienia...bo niektóre zmiany potrzebują po prostu więcej czasu.
Dlatego..Drogi Czytelniku lub Czytelniczko...głowa do góry! :) Jestem przekonana, że jeśli żyjesz w zgodzie ze sobą, a swoje życie opierasz na mocnych wartościach, będziesz wiedział/- ła jak dalej nim pokierować. Powodzenia !!!
" Co zrobić, jeżeli działasz, już, teraz, działasz, starasz się, chcesz zmieniać i zmieniasz, a przynajmniej tak Ci się wydaje i ... Twoje starania, działania nie przynoszą rezultatu, bo nie wszystko od Ciebie zależy, nie masz żadnego rezultatu i tak przez 1,5 roku, chcesz szczęścia, normalności, walczysz i dostajesz .... nic nie dostajesz, co wtedy?"
Tak naprawdę nie wiem czy powyższe pytanie dostałam od czytelnika czy czytelniczki, bo wpis był anonimowy...nie mniej jednak, kimkolwiek jest osoba pytająca, odpowiem tak...
Nigdy do końca nie wiemy czy nasze działania dadzą oczekiwany efekt. Nigdy nie mamy pewności. Nie zawsze też da się z góry założyć ile czasu potrzeba by to co robimy "zadziałało". Mogę tak stwierdzić patrząc na życie z perspektywy własnych doświadczeń. Nigdy , poza wewnętrznym przeczuciem, że warto się w coś zaangażować, nie wiedziałam jaki będzie efekt finalny. Zwykle mam jakąś wizję, ale mam też świadomość , że nie jestem w stanie przewidzieć wszystkiego. Czegokolwiek bym się w życiu nie podejmowała, choćbym nie wiem jak szczegółowy miała plan, zawsze mam z tyłu głowy myśl : będę starała się robić wszystko co w mojej mocy by mój plan się powiódł, ale nie mam wpływu na wszystko. Zawsze więc biorę pod uwagę, że coś może nie pójść po mojej myśli. Jeśli jest coś na czym bardzo mi zależy, moim zadaniem jest stanąć na wysokości zadania , po prostu dać z siebie wszystko. Staram się wtedy nie zakładać z góry czarnych scenariuszy, ale z całych sił wierzę, że dam radę. Nie znam całego obrazu, nie potrafię przewidywać co może się wydarzyć, ale wiem, że cokolwiek się stanie to ode mnie zależy w jaki sposób na to zareaguję.
Odkąd pamiętam zawsze powtarzałam sobie : Nigdy się nie poddawaj !!! Dziś powtarzam to również swoim dzieciom. Zarówno w życiu prywatnym jak i zawodowym, niejednokrotnie napotykałam na swojej drodze na przeszkody. Zawsze jednak starałam się szukać sposobów by jakoś je obejść lub przeskoczyć, zamiast siedzieć i narzekać, że nic nie da się z tym zrobić. Wierzę, że jeśli ktoś czegoś bardzo chce znajdzie sposób by to osiągnąć, zaś jeśli nie chce, znajdzie sobie powód by tego nie zrobić. A co jeśli staram się jak mogę, daję z siebie wszystko a moje działania mimo wszystko nie przynoszą oczekiwanych rezultatów ? W takich momentach, zatrzymuję się, analizuję i pytam siebie : czy oby na pewno wszystko robię właściwie? Zastanawiam się czy jest coś co mogłabym zrobić lepiej lub po prostu inaczej.To bardzo ważne by spróbować czasem stanąć z boku i przyjrzeć się swoim działaniom z nieco innej perspektywy. Zawsze też można zapytać innych jak to widzą i poprosić ich o informację zwrotną. Najgorsze co w takiej sytuacji można zrobić to zrezygnować. Dopóki nie mamy poczucia , że zrobiliśmy wszystko co w danej sprawie mogliśmy zrobić, nie warto się poddawać. Wierzę,że wytrwałość popłaca.
Oczywiście są sytuacje w życiu kiedy warto, a nawet trzeba, zmienić obrany kierunek. Jeśli wszystko wskazuje na to, że naszą drabinę , która jest metaforą celu, oparliśmy o niewłaściwą ścianę, to czym prędzej trzeba znaleźć tę właściwą. Szaleństwem jest robienie wciąż tego samego i oczekiwanie innych efektów , a jeszcze większym kurczowe trzymanie się czegoś kiedy wszystkie znaki na niebie wskazują, a my całym sobą czujemy, że dokonaliśmy złego wyboru. Jeśli coś nie działa, szukajmy przyczyny, a następnie nowych rozwiązań. Obserwujmy, wyciągajmy wnioski, traktujmy niepowodzenia jako ważne lekcje. W życiu otrzymamy ich całe mnóstwo...Najważniejsze, to podejść do nich z pokorą . Zdarza się, że przychodzi nam czekać na coś całe lata, a kiedy wydaje nam się, że nic już z tego nie będzie i jesteśmy coraz bliżsi rezygnacji ,nagle wszystko się zmienia...bo niektóre zmiany potrzebują po prostu więcej czasu.
Dlatego..Drogi Czytelniku lub Czytelniczko...głowa do góry! :) Jestem przekonana, że jeśli żyjesz w zgodzie ze sobą, a swoje życie opierasz na mocnych wartościach, będziesz wiedział/- ła jak dalej nim pokierować. Powodzenia !!!
poniedziałek, 26 maja 2014
MAMA
Mamą się nie bywa. Mamą się JEST.
Codziennie. W każdej chwili. O poranku , w dzień i w nocy.
W lepszej i gorszej formie. Zawsze i wszędzie.
Kiedyś marzyłam by nią być. Dziś marzę by być DOBRĄ...
Taką co nie ocenia i nie wytyka, ale wysłucha i wesprze.
Która zamiast krzyczeć i grozić palcem, przytuli i po prostu BĘDZIE.
Która zamiast mądrzyć się, nauczy i zainspiruje.
Która będzie słońcem... choćby czasem musiało wyjrzeć zza chmur.
Codziennie. W każdej chwili. O poranku , w dzień i w nocy.
W lepszej i gorszej formie. Zawsze i wszędzie.
Kiedyś marzyłam by nią być. Dziś marzę by być DOBRĄ...
Taką co nie ocenia i nie wytyka, ale wysłucha i wesprze.
Która zamiast krzyczeć i grozić palcem, przytuli i po prostu BĘDZIE.
Która zamiast mądrzyć się, nauczy i zainspiruje.
Która będzie słońcem... choćby czasem musiało wyjrzeć zza chmur.
czwartek, 15 maja 2014
ZMIANY c.d
Kiedy moje życie nabiera zbyt dużej prędkości,a ja zaczynam mieć problem z ogarnięciem tego co dzieje się dookoła, włącza mi się czerwona lampka, która zawsze oznacza jedno : ZMIANY.
Z największą powagą zadaję sobie wówczas kilka pytań, po czym próbuję na nie szczerze odpowiedzieć,a następnie przełożyć te odpowiedzi na konkretne działania. Nie pomijam żadnej myśli , która pojawia się w mojej głowie,wręcz przeciwnie, rozważam wszystkie pomysły, nawet te z pozoru dziwne i głupie. Wszystko zapisuję bo wierzę, że słowo pisane ma większą moc. Poza tym nie jest tak ulotne i zawsze można do niego wrócić.
Ostatnio działo się zbyt wiele bym mogła na bieżąco relacjonować wszystkie ważne wydarzenia i dzielić się przemyśleniami na ich temat. Wierzę, że zmiany jakie od dzisiejszego ranka zacznę wprowadzać (niestety po dłuższej przerwie znowu zarwałam noc ;)) przyniosą nie tylko poprawę jakości mojego życia, ale także będą miały pozytywny wpływ na życie innych. Jest cały szereg spraw, na które mam realny wpływ i którymi mogę zająć się prawie od zaraz ( zważywszy na to, że zbliża się 4 rano będą musiały trochę poczekać ;) O te drugie zaś, spoza mojego kręgu wpływu , zamierzam zaś szczerze poprosić... z wiarą i ufnością , że będzie mi dane.
piątek, 2 maja 2014
sobota, 19 kwietnia 2014
Świątecznie...
piątek, 18 kwietnia 2014
Wielki Dzień
Wielki Piątek. Dzień bez którego nie byłoby ani Wielkiej Nocy ani radości z nią związanej.Dla chrześcijanina jeden z najważniejszych dni w roku. Męka, śmierć , a następnie Zmartwychwstanie Chrystusa były niezbędne do objawienia światu boskiego planu wobec człowieka.
Sama , jeszcze kilka lat temu, nie zatrzymywałam się nad tym, nie dociekałam, nie próbowałam zrozumieć. Dziś to robię, bo wiara stałą się dla mnie źródłem siły oraz nadziei na przyszłość. Nieprzypadkowo właśnie dzisiaj sięgnęłam po jedną z wyjątkowych książek jaką jest " Mój Chrystus Połamamany". Sięgnęłam i przeczytałam:
"Chrystus , który doznał największej męki, skonał pierwszy z nich trzech. Lecz zanim to się stało, zły łotr wysoko na swoim krzyżu krzyknął, przyłączając się do wyzwania głoszonego na dole przez żołnierzy, katów i kapłanów hebrajskich: Jeśli naprawdę jesteś Synem Bożym zejdź z krzyża, a uwierzymy w Ciebie. Kłamał. Nie byliby uwierzyli. Zawsze żądamy od Boga innego dowodu niż ten , który jest nam dany. Sądzimy, że ta przebiegłość nas usprawiedliwi.
Prosili o cud: niech zstąpi z krzyża, a będzie Bogiem. A czyż nie było największym cudem to, że nie chciał zstąpić z krzyża, lecz cierpiał na nim ? Czyż nie było większego dowodu jego boskiej cierpliwości ? Tak zrozumiał to dobry łotr.Panie wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa. To o co prosił zły łotr, nie byłoby cudem, wzmacniającym wiarę, lecz cudem praktycznym, , przynoszącym jemu korzyść, uwalniającym od cierpienia i śmierci: Skoro trzej cierpimy tę samą mękę, uwolnij siebie i nas, zdejmij nas wszystkich z krzyży, a uwierzymy w Ciebie. Uzależniał swoją wiarę od wygody i zadowolenia."
A Ty ...? Czy potrzebujesz kolejnych dowodów by uwierzyć ? I czy pamiętasz co jest prawdziwą istotą nadchodzących świąt ?
Sama , jeszcze kilka lat temu, nie zatrzymywałam się nad tym, nie dociekałam, nie próbowałam zrozumieć. Dziś to robię, bo wiara stałą się dla mnie źródłem siły oraz nadziei na przyszłość. Nieprzypadkowo właśnie dzisiaj sięgnęłam po jedną z wyjątkowych książek jaką jest " Mój Chrystus Połamamany". Sięgnęłam i przeczytałam:
"Chrystus , który doznał największej męki, skonał pierwszy z nich trzech. Lecz zanim to się stało, zły łotr wysoko na swoim krzyżu krzyknął, przyłączając się do wyzwania głoszonego na dole przez żołnierzy, katów i kapłanów hebrajskich: Jeśli naprawdę jesteś Synem Bożym zejdź z krzyża, a uwierzymy w Ciebie. Kłamał. Nie byliby uwierzyli. Zawsze żądamy od Boga innego dowodu niż ten , który jest nam dany. Sądzimy, że ta przebiegłość nas usprawiedliwi.
Prosili o cud: niech zstąpi z krzyża, a będzie Bogiem. A czyż nie było największym cudem to, że nie chciał zstąpić z krzyża, lecz cierpiał na nim ? Czyż nie było większego dowodu jego boskiej cierpliwości ? Tak zrozumiał to dobry łotr.Panie wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa. To o co prosił zły łotr, nie byłoby cudem, wzmacniającym wiarę, lecz cudem praktycznym, , przynoszącym jemu korzyść, uwalniającym od cierpienia i śmierci: Skoro trzej cierpimy tę samą mękę, uwolnij siebie i nas, zdejmij nas wszystkich z krzyży, a uwierzymy w Ciebie. Uzależniał swoją wiarę od wygody i zadowolenia."
A Ty ...? Czy potrzebujesz kolejnych dowodów by uwierzyć ? I czy pamiętasz co jest prawdziwą istotą nadchodzących świąt ?
czwartek, 17 kwietnia 2014
Zmiany
Jest mnóstwo spraw, które nas irytują, męczą, wręcz proszą o zmianę. Często pod wpływem chwili decydujemy się na nią. Zaczynamy nowe życie... Od jutra , od poniedziałku a jeszcze częściej od Nowego Roku, bo jakoś tak łatwiej zaczynać od początku, momentu niczym nieskażonego. Zdecydowanie trudniej zacząć już, teraz. To wymaga odwagi bo JUŻ nie daje czasu na zastanowienie i szukanie wymówek.
Osobiście nie lubię czekać. Kiedy czuję, że czegoś naprawdę CHCĘ, działam. Nie zastanawiam się godzinami czy warto bo to po prostu się czuje. Uważam, że jeśli jest coś czego bardzo pragniemy, a nasza obecna sytuacja jest daleka od naszych marzeń, należy zrobić wszystko co w naszej mocy by w końcu to zmienić. Właśnie JUŻ, TERAZ, bo jeśli nie teraz to kiedy ??? Naprawdę nie warto tracić czasu .
Uwielbiam zasłyszane niegdyś słowa : " Życie to nie film, powtórki nie będzie." Dokładnie tak czuję. Codziennie , jeden dzień naszego życia przechodzi do historii, a każdy nadchodzący jest wielką tajemnicą. Może być tak , że jeszcze wiele dni i lat przed nami i czasu na zmianę mamy wiele, ale jaką mamy pewność ??? Jedno jest pewne na 100 % : żaden dzień się nie powtórzy , a z każdym kolejnym nasze życie jest bliższe końca.
Dlatego jeśli pragniesz zmiany, dzięki której rozkwitniesz a Twoje życie nabierze barw, ZRÓB TO TERAZ ! ZACZNIJ OD DZIŚ i ciesz się życiem w pełni, bez gdybania i narzekania. Bez względu na to CO w Twoim życiu jest "nie tak " , wierzę, że masz szansę by to zmienić. To czy tej zmiany dokonasz i czy uczyni ona Twoje życie lepszym, zależy w dużej mierze od Ciebie. Od tego jak bardzo gotów /gotowa jesteś zmienić siebie. Pierwszy, najważniejszy krok to podjąć szczerą decyzję , że CHCĘ. Od tego CHCĘ , od nastawienia z jakim podchodzisz do zmiany, zależy bardzo dużo. Więc jeśli zaczynasz, upewnij się że pragniesz tego najmocniej na świecie i tak samo mocno uwierz, że dasz radę :) Powodzenia !!!
Osobiście nie lubię czekać. Kiedy czuję, że czegoś naprawdę CHCĘ, działam. Nie zastanawiam się godzinami czy warto bo to po prostu się czuje. Uważam, że jeśli jest coś czego bardzo pragniemy, a nasza obecna sytuacja jest daleka od naszych marzeń, należy zrobić wszystko co w naszej mocy by w końcu to zmienić. Właśnie JUŻ, TERAZ, bo jeśli nie teraz to kiedy ??? Naprawdę nie warto tracić czasu .
Uwielbiam zasłyszane niegdyś słowa : " Życie to nie film, powtórki nie będzie." Dokładnie tak czuję. Codziennie , jeden dzień naszego życia przechodzi do historii, a każdy nadchodzący jest wielką tajemnicą. Może być tak , że jeszcze wiele dni i lat przed nami i czasu na zmianę mamy wiele, ale jaką mamy pewność ??? Jedno jest pewne na 100 % : żaden dzień się nie powtórzy , a z każdym kolejnym nasze życie jest bliższe końca.
Dlatego jeśli pragniesz zmiany, dzięki której rozkwitniesz a Twoje życie nabierze barw, ZRÓB TO TERAZ ! ZACZNIJ OD DZIŚ i ciesz się życiem w pełni, bez gdybania i narzekania. Bez względu na to CO w Twoim życiu jest "nie tak " , wierzę, że masz szansę by to zmienić. To czy tej zmiany dokonasz i czy uczyni ona Twoje życie lepszym, zależy w dużej mierze od Ciebie. Od tego jak bardzo gotów /gotowa jesteś zmienić siebie. Pierwszy, najważniejszy krok to podjąć szczerą decyzję , że CHCĘ. Od tego CHCĘ , od nastawienia z jakim podchodzisz do zmiany, zależy bardzo dużo. Więc jeśli zaczynasz, upewnij się że pragniesz tego najmocniej na świecie i tak samo mocno uwierz, że dasz radę :) Powodzenia !!!
środa, 16 kwietnia 2014
Bo przykład jest najważniejszy...
Każdego dnia dzieci uczą się od nas przez obserwację. Patrzą i kodują...jak reagujemy w różnych sytuacjach , jakich słów używamy, jak się do siebie odnosimy, jak spędzamy wolny czas. Warto pamiętać,że wszystko ma swoją przyczynę i skutek. To na jakich dorosłych wyrosną nasze dzieci, w dużym stopniu zależy od naszych codziennych wyborów...
Doświadczanie
Za chwilę skończę 37 lat, a czuję jakby świat dopiero się przede mną otwierał. Doświadczam życia i jestem szczęśliwa bo podoba mi się miejsce,do którego dotarłam, jak i ludzie którzy są dziś przy mnie. Zarówno zawodowo jak i prywatnie rozpoczęłam nowy etap w swoim życiu. Świadoma siebie bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, daję siebie innym, ale też uczę się brać to czego sama potrzebuję. Pragnę inspirować i być inspirowana , dawać radość i być nią obdarowywana, pomagać i przyjmować pomoc.
Na pytanie czy jest coś czego w życiu żałuję, bez wahania odpowiadam NIE, ponieważ wierzę, że wszystko co mnie spotkało ma głębszy sens i wydarzyło się z jakiegoś powodu. Są sytuacje, których nie rozumiem do dziś ( być może nie przyszła na to jeszcze odpowiednia pora ) ale mam świadomość, że nie rozwinęłabym się jako człowiek gdybym ich nie doświadczyła. A może bez nich nie zmieniło by się też życie innych ludzi...?
Nie skarżę się na los, nie kłócę się z Panem Bogiem, nie walę głową w ścianę gdy mam problem. Zamiast tego wolę zrobić coś co nada mojemu życiu sens . Zaufać Bogu i sobie. Uwierzyć, że z Jego wsparciem dam radę w każdej, nawet najtrudniejszej sytuacji. Wstać z miejsca i po prostu działać. Wyjść na przeciw trudnościom. Bez względu na to jak bardzo będzie mi źle i niewygodnie. " BÓG NIE DAJE ODWAGI. DAJE SYTUACJE, W KTÓRYCH MOŻESZ JEJ DOŚWIADCZYĆ". Zgadzam się ze słowami Jacka Walkiewicza w 100 % bo sama takie sytuacje od Boga otrzymałam. W życiu nie rodzimy się ani odważni, ani od razu mądrzy życiowo. Życia trzeba doświadczyć, by kiedyś móc je zrozumieć. Dlatego doświadczam i jestem wdzięczna za każdą lekcję. Odwagi i nie tylko.
fot. Seminarium Pełna Moc Możliwości / Jacek Walkiewicz
Na pytanie czy jest coś czego w życiu żałuję, bez wahania odpowiadam NIE, ponieważ wierzę, że wszystko co mnie spotkało ma głębszy sens i wydarzyło się z jakiegoś powodu. Są sytuacje, których nie rozumiem do dziś ( być może nie przyszła na to jeszcze odpowiednia pora ) ale mam świadomość, że nie rozwinęłabym się jako człowiek gdybym ich nie doświadczyła. A może bez nich nie zmieniło by się też życie innych ludzi...?
Nie skarżę się na los, nie kłócę się z Panem Bogiem, nie walę głową w ścianę gdy mam problem. Zamiast tego wolę zrobić coś co nada mojemu życiu sens . Zaufać Bogu i sobie. Uwierzyć, że z Jego wsparciem dam radę w każdej, nawet najtrudniejszej sytuacji. Wstać z miejsca i po prostu działać. Wyjść na przeciw trudnościom. Bez względu na to jak bardzo będzie mi źle i niewygodnie. " BÓG NIE DAJE ODWAGI. DAJE SYTUACJE, W KTÓRYCH MOŻESZ JEJ DOŚWIADCZYĆ". Zgadzam się ze słowami Jacka Walkiewicza w 100 % bo sama takie sytuacje od Boga otrzymałam. W życiu nie rodzimy się ani odważni, ani od razu mądrzy życiowo. Życia trzeba doświadczyć, by kiedyś móc je zrozumieć. Dlatego doświadczam i jestem wdzięczna za każdą lekcję. Odwagi i nie tylko.
fot. Seminarium Pełna Moc Możliwości / Jacek Walkiewicz
sobota, 29 marca 2014
Praca - mój wybór.
Blisko 20 lat temu na mojej drodze stanęła firma, która zmieniła bieg mojego życia. Nie traktowałam jej szczególnie serio, nie przypuszczałam, że niewinna współpraca może zaowocować aż tak bardzo. Miałam wówczas 18 lat i mnóstwo możliwości przed sobą. Dokonałam intuicyjnego wyboru, w myśl zasady : jeśli nie spróbujesz to się nie dowiesz. Od początku do końca, to ja decydowałam o tym na ile się zaangażuję i jak ta współpraca będzie wyglądać. Było to dla mnie niezwykle ważne i jest do dziś. To wielki komfort móc samemu decydować o tym kiedy, jak, z kim i w jakim tempie pracujesz. Zwłaszcza dla kobiety, która musi w dzisiejszym świecie godzić tak wiele ról. Dzięki swojej decyzji mogłam jednocześnie uczyć się i pracować. Nigdy też nie musiałam stawać przed dylematem : dziecko czy kariera ? Mogłam spełniać się jako mama , a jednocześnie rozwijać własną działalność, ani na chwilę nie zatrzymując się w rozwoju zawodowym. Oczywiście zwalniałam tempo, momentami bardzo. Kiedy moje dzieci były malutkie , nie było nic ważniejszego. Dostosowywałam pracę do siebie, a nie siebie do pracy. Tak jest do dziś. Od lat , tylko i wyłącznie z własnego wyboru,nie pracuję w weekendy. Nie dlatego, że nie mogłabym , ale dlatego, że tak chcę. Podjęłam taka decyzję z myślą o swojej rodzinie, która jest dla mnie najważniejsza i muszę mieć naprawdę bardzo ważny powód, by zrobić wyjątek od tej reguły.
Moja praca pozwala mi na realizowanie swoich pasji. Ba...ona sama jest jedną wielka pasją :) Nie ogranicza. Wręcz przeciwnie, wciąż poszerza moje horyzonty i pomaga spełniać marzenia. Jak się okazało, świetnie łączy się z pozostałymi pasjami. Pracując wśród ludzi i z ludźmi, mogę zarażać ich swoją fascynacją zdrowym stylem życia. Mogę też utrwalać ważne chwile, sięgając po mój ukochany aparat fotograficzny. We wszystkim co robię mogę być autentyczna. Nie muszę nic, przed nikim udawać. Jestem po prostu sobą, bez względu na to gdzie się znajduję. Podczas spotkań firmowych, nie ukrywam co jest dla mnie ważne poza współpracą z firmą. Mogę i z radością mówię o swojej rodzinie, pasjach. Kiedy jestem na sali treningowej nie widzę powodu by zatajać czym zajmuję się w życiu poza pracą trenera. Tak samo jak bez względu na czas i miejsce, mogę przyznać się do wyznawanych wartości i swojej wiary. Nie mam z tym problemu i nie widzę powodu bym musiała się tego wstydzić. Jestem spełniona bo mogę pomagać innym. W biznesie i w codziennym życiu. Jestem szczęśliwa, bo kiedyś dokonałam wyboru, który niczym kostka domina , dał początek innym, ważnym decyzjom w moim życiu. I nie mam wątpliwości, że był to dobry wybór.
Moja praca pozwala mi na realizowanie swoich pasji. Ba...ona sama jest jedną wielka pasją :) Nie ogranicza. Wręcz przeciwnie, wciąż poszerza moje horyzonty i pomaga spełniać marzenia. Jak się okazało, świetnie łączy się z pozostałymi pasjami. Pracując wśród ludzi i z ludźmi, mogę zarażać ich swoją fascynacją zdrowym stylem życia. Mogę też utrwalać ważne chwile, sięgając po mój ukochany aparat fotograficzny. We wszystkim co robię mogę być autentyczna. Nie muszę nic, przed nikim udawać. Jestem po prostu sobą, bez względu na to gdzie się znajduję. Podczas spotkań firmowych, nie ukrywam co jest dla mnie ważne poza współpracą z firmą. Mogę i z radością mówię o swojej rodzinie, pasjach. Kiedy jestem na sali treningowej nie widzę powodu by zatajać czym zajmuję się w życiu poza pracą trenera. Tak samo jak bez względu na czas i miejsce, mogę przyznać się do wyznawanych wartości i swojej wiary. Nie mam z tym problemu i nie widzę powodu bym musiała się tego wstydzić. Jestem spełniona bo mogę pomagać innym. W biznesie i w codziennym życiu. Jestem szczęśliwa, bo kiedyś dokonałam wyboru, który niczym kostka domina , dał początek innym, ważnym decyzjom w moim życiu. I nie mam wątpliwości, że był to dobry wybór.
środa, 19 marca 2014
wtorek, 18 marca 2014
Nowy dzień
Czy wiesz, że każdego dnia, od momentu przebudzenia się, dokonujemy wyboru... ? Decydujemy o wszystkim co robimy, łącznie ze szczęściem lub nieszczęściem jakie odczuwamy. Często nie zdajemy sobie z tego sprawy, ale to jak się czujemy zależy tylko i wyłącznie od nas. Inni ludzie nie mogą nas ani unieszczęśliwić , ani też dać nam szczęścia. To co od nich otrzymujemy to jedynie informacja. Gdy informacja dociera do nas, a dokładniej do naszego mózgu, po jej przetworzeniu podejmujemy decyzję o działaniu. To my decydujemy co z nią zrobimy. To my wybieramy, czy będzie miała wpływ na nasze samopoczucie oraz jak konkretnie wpłynie na dalsze nasze działania.
Kiedy budzę się rano, po tym jak kilka godzin wcześniej pracowałam do późnej nocy, mogę fizycznie czuć się nie najlepiej. Jednak to jak przyjmę ten stan, zależy tylko ode mnie. Mogę być niewyspana i niezadowolona , jeśli skupię się tylko na tym jak czuje się moje ciało . Mogę też być niewyspana ( w końcu nic nie zmieni faktu, że spałam tylko 4 godziny ), a jednak szczęśliwa bo mam świadomość jak ważny był to dla mnie czas.
Często zdarza mi się pracować do późnych godzin nocnych. Jestem chronotypem sowy i to właśnie w nocy mój umysł jest bardziej otwarty,a ja wydaję się być bardziej twórcza ;) Większość ciekawych pomysłów rodzi się w mojej głowie w nocy , by za dnia przeistoczyć się w działania. Uwielbiam rozmyślać w ciszy, analizować, planować. Pogodziłam się z tym ( mój mąż chyba też ;)) i raz na jakiś czas po prostu muszę znaleźć taki czas tylko dla siebie. Jeśli mogę, śpię potem trochę dłużej, jeśli nie z radością zaczynam nowy dzień. Trochę zmęczona, ale spełniona, szykuję dzieci do szkoły i przedszkola, a potem dalej organizuję swój czas . Nikogo nie obwiniam za swoje samopoczucie po zarwanej nocy bo od początku do końca był to mój wybór.
Dziś też tak będzie ;) Mimo to cieszę się na myśl o tym co przede mną :) Za kilka godzin powitam nowy dzień z uśmiechem na ustach i wdzięcznością w sercu , dziękując Bogu za to, że dane było mi się obudzić...
Kiedy budzę się rano, po tym jak kilka godzin wcześniej pracowałam do późnej nocy, mogę fizycznie czuć się nie najlepiej. Jednak to jak przyjmę ten stan, zależy tylko ode mnie. Mogę być niewyspana i niezadowolona , jeśli skupię się tylko na tym jak czuje się moje ciało . Mogę też być niewyspana ( w końcu nic nie zmieni faktu, że spałam tylko 4 godziny ), a jednak szczęśliwa bo mam świadomość jak ważny był to dla mnie czas.
Często zdarza mi się pracować do późnych godzin nocnych. Jestem chronotypem sowy i to właśnie w nocy mój umysł jest bardziej otwarty,a ja wydaję się być bardziej twórcza ;) Większość ciekawych pomysłów rodzi się w mojej głowie w nocy , by za dnia przeistoczyć się w działania. Uwielbiam rozmyślać w ciszy, analizować, planować. Pogodziłam się z tym ( mój mąż chyba też ;)) i raz na jakiś czas po prostu muszę znaleźć taki czas tylko dla siebie. Jeśli mogę, śpię potem trochę dłużej, jeśli nie z radością zaczynam nowy dzień. Trochę zmęczona, ale spełniona, szykuję dzieci do szkoły i przedszkola, a potem dalej organizuję swój czas . Nikogo nie obwiniam za swoje samopoczucie po zarwanej nocy bo od początku do końca był to mój wybór.
Dziś też tak będzie ;) Mimo to cieszę się na myśl o tym co przede mną :) Za kilka godzin powitam nowy dzień z uśmiechem na ustach i wdzięcznością w sercu , dziękując Bogu za to, że dane było mi się obudzić...
niedziela, 16 marca 2014
Na powitanie
Witam na moim blogu. Jeśli znasz mnie choć trochę to zapewne wiesz, że nie jest to moja pierwsza przygoda z pisaniem.
Pisaniem bloga (a właściwie blogów), poza aktywnym życiem prywatnym i zawodowym, zajmuję się od kilku lat. Każdy z nich jest ważną częścią mnie, bo każdy etap w życiu był dla mnie niezwykle ważny. Wierzę, że życie jest sumą naszych doświadczeń oraz konsekwencją dokonywanych wyborów. Wierzę też, że nie jesteśmy na tym świecie przez przypadek i jest Ktoś, kto w tajemniczy sposób troszczy się o nas, dając siłę do stawiania czoła, nie zawsze łatwej rzeczywistości.
Aktualny blog będzie odzwierciedleniem tego jaka jestem dziś... jak moje dotychczasowe, życiowe decyzje wpłynęły na to KIM JESTEM i co dziś jest dla mnie ważne. W życiu pełnię kilka ról, a każdą z nich staram się wypełniać najlepiej jak potrafię. Doświadczam życia jak wszyscy. Podejmuję różne działania, odnoszę mniejsze lub większe sukcesy, popełniam błędy, wyciągam z nich wnioski... Mówiąc krótko - uczę się życia nieustannie.
I Ty i ja , każdego dnia podejmujemy mnóstwo decyzji. Musisz wiedzieć, że żadna z nich nie jest bez znaczenia. Nic w naszym życiu nie dzieje się przypadkiem, a to w jakim stopniu czujemy się szczęśliwi zależy w dużej mierze od nas samych. Jesteś tu :) Tak więc zapraszam Cię w podróż wgłąb siebie. Nie przesłyszałaś /-łeś się... bo wbrew pozorom,ten blog nie będzie tylko o mnie. Mam nadzieję, że moja osoba i moje doświadczenia, będą dla Ciebie jedynie bodźcem do refleksji nad własnym życiem. A gdy już się nad nim pochylisz, zadasz sobie pytanie A JAK TO JEST ZE MNĄ... ???
Aktualny blog będzie odzwierciedleniem tego jaka jestem dziś... jak moje dotychczasowe, życiowe decyzje wpłynęły na to KIM JESTEM i co dziś jest dla mnie ważne. W życiu pełnię kilka ról, a każdą z nich staram się wypełniać najlepiej jak potrafię. Doświadczam życia jak wszyscy. Podejmuję różne działania, odnoszę mniejsze lub większe sukcesy, popełniam błędy, wyciągam z nich wnioski... Mówiąc krótko - uczę się życia nieustannie.
I Ty i ja , każdego dnia podejmujemy mnóstwo decyzji. Musisz wiedzieć, że żadna z nich nie jest bez znaczenia. Nic w naszym życiu nie dzieje się przypadkiem, a to w jakim stopniu czujemy się szczęśliwi zależy w dużej mierze od nas samych. Jesteś tu :) Tak więc zapraszam Cię w podróż wgłąb siebie. Nie przesłyszałaś /-łeś się... bo wbrew pozorom,ten blog nie będzie tylko o mnie. Mam nadzieję, że moja osoba i moje doświadczenia, będą dla Ciebie jedynie bodźcem do refleksji nad własnym życiem. A gdy już się nad nim pochylisz, zadasz sobie pytanie A JAK TO JEST ZE MNĄ... ???
Subskrybuj:
Posty (Atom)